sobota, 22 grudnia 2012

SATURDAY

To, że w czwartek udało nam się zrobić sporo, nie oznacza, że wszystko. Sobota! Ostatnie przedświąteczne zakupy w planie, ale... nic nie przeszkadza w tym, aby poranną kawę wypić na platformie moodle!
A morning coffee.
Posłuchałam tekstów, usiłowałam czytać z lektorem, wpisywałam słówka w ćwiczeniach z GorącymiKartofelkami! W taki mróz - takie ciepłe, rozgrzewające ćwiczenia - jak znalazł!

Skojarzenia:
advocacy - popieranie, poparcie - dla mnie w prostej linii skojarzenie z adwokatem, który wspiera oczywiście za... big money.
benefit - skorzystać, przynieść korzyści - byłam kiedyś beneficjentem, brałam udział (nie raz) w kursie zorganizowanym ze środków UE i skorzystałam z tego.
best suited - najlepiej dostosowany/dopasowany -kojarzy mi się z suite - garniturem kostiumem, który świetnie leży, bo jest dobrze dopasowany :)
connect - łączyć - kojarzy mi się z koneksjami, ktoś komuś coś za coś... czyli sieć pajęcza znajomych, których łączą interesy, sympatie i korzyści.
 






foundation - podstawa - fundament! Oto podstawa wszystkich budowli! Ważne, żeby była solidna!






Generation Y - zdradzę Wam, że Malwina należy do tego pokolenia. Ja biegnę za nimi, cóż... urodziłam się parę lat za wcześnie!
internal - wewnętrzny - to proste skojarzenie, lekarz internista.
staff - personel, Leopold Staff należał do najwyższej klasy personalu polskiej poezji :)
step - krok, posunięcie - pamiętam miałam takie buty "szmaciaki" i tam był mały tekst "step by step".
target - kierować do - kojarzy mi się ze stroną targeo, gdzie szukam miejsc, do których mam zamiar się kierować i nie chcę zgubić drogi.



TWO HEADS

Spotkałyśmy się w czwartek z Malwiną i zaczęłyśmy od angielskiego... Dalej poprzez ciasto Kasi doszłyśmy do Kamionki, w której sączyłyśmy do wyboru coffee, tea or hot beer.
Kolejny moduł! Długość i obszar (mojej niewiedzy) spory! Ale są plusy! Delikatnie wyczuwalne, małe i daleko im jeszcze do plusów spektakularnych! Jakie?
Czytam fachowy tekst i domyślam się o czym mówi! A bywają zdania ("nie krótkie, nie długie, lecz w sam raz"), że rozumiem ...CAŁE!
I czytam kolejne słowa w tym zdaniu, my eyes szeroko otwieram - yes! yes! yes! - widzę sens i logikę tego  układu wyrazów! Lepiej! Ja widzę PIĘKNO tego zdania!!! The beauty of words!



Siadłyśmy razem do gramatyki, bo to trudne. Ale "co dwie głowy to nie jedna"! Z tekstem tłumaczącym zawiłości mowy zależnej, z tabelką która wszystko wyjaśniała - zrobiłyśmy zadania! Nawet zaskoczyłyśmy się kilka razy! Otóż udało nam się przetłumaczyć kilka zdań - bezbłędnie! Error-free!!!
I radio nas wspomagało, akurat leciała piosenka naszpikowana wyrażeniem "She said..."

sobota, 15 grudnia 2012

KNOWLEDGE

Sobota wieczór. Lodówka umyta. Kartki świąteczne gotowe - dosychają złote reliefowe napisy. Rosół na jutro wesoło bulgoce i nasyca powietrze aromatem warzywnym. Mąż czyta o Rockefellerach. Za oknem właśnie przestał padać śnieg.
Loguję się na stronę Biblioteki Pedagogicznej w Toruniu. Wybieram platformę moodle. Wchodzę.
Zostało mi ostatnie zadanie z modułu 7 - Przetłumacz zdania na język angielski. Widziałam już treść zadania, nawet wydrukowałam je. Ja jestem z tych studentów, co jak mają na papierze to czują bliżej treść! Nie wszystko mogą zrobić za pomocą klawiatury. Od kilku dni kartka z wydrukowanymi zdaniami służyła mojemu mężowi za zakładkę do książki. Już myślałam, że będę drukować once more... Znalazła się!
Przyniosłam słownik (który dostałam kilka lat temu na koniec kursu angielskiego, realizowanego ze środków UE, a który to kurs też był kursem internetowym), otworzyłam sobie w komputerze Słownik fachowy informacji naukowej i bibliotekoznawstwa (pozdrawiam autora, pana Tomasza), jeszcze dla pewności getionary.pl, a na kolanach położyłam wydruki z kursu. Tak obstawiona knowledge w różnych postaciach mogłam przystąpić do zadania.
Najpierw pisałam ołówkiem na wspomnianej kartce, dopiero później przepisałam do komputera, bezpośrednio w pole na platformie.
Mam kilka wątpliwości, które pewnie wyjdą "w praniu", czyli podczas sprawdzania.
Ciekawe czy słówko zapisać sięto sign up, może być w połączeniu ... zapisać się do towarzystwa naukowego. Taki przykład znalazłam w słowniku "zapisać się na kurs". Również przy pierwszym zdaniu - dzielić się wiedzą, miałam lekkie wahania czy zastosować mogę słówko to share. Zastosowałam. Czy słusznie? O wynikach dowiem się wkrótce!
 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

PURPOSE

Zebrałam się w sobie i oto jestem! Nie na szczycie wszystkich szczytów. Jestem sobie na małej górce, przede mną polana :) Tutaj odpocznę!
Zdobyłam dwa szczyty wysokości 150 słówek.
Bardzo mi się podobało ćwiczenie, w którym dobierało się parami słowa o przeciwnym znaczeniu! Super!!!
Przy tłumaczeniach zdań, jeśli choć kawałek udało mi się zrobić tak jak w odpowiedzi - to już dumna byłam! To znaczy, że obrałam dobry kierunek, że coś w głowie się żarzyło, mały błysk nadziei! I zgasł. Muszę pomyśleć jak go częściej zapalać i ... na dłużej! Zwłaszcza w zadaniach czysto-gramatycznych.
Ogarnęłam teren. Na deser zostawiłam sobie ostatnie zadanie z tłumaczeniem zdań. MNIAM :)
To już nie dziś!
Ale czy rozwiązane zadania to już tytułowy PURPOSE?
Wiadomo, że nie! To wszystko jest w szkicowym zarysie, ziarno zasiane, na którego plony będzie trzeba poczekać sporo czasu! O ile nie przepadnie gdzieś na skalistym podłożu! Zadbać o ziarno muszę!

At present uważam, że znajomość języka angielskiego to byłaby for me - benefit! Always tak uważałam! Powinnam collect kolejne words w umyśle, który zrobi się wtedy comprehensive! Czasem wystarczy małe association, żeby zapamiętać nowe słowo. A kondycja tak czasem jest different. Chciałoby się jednym kliknięciem po prostu download na własny dysk mózgowy i już! A tak, wciąż na początku drogi...

sobota, 8 grudnia 2012

THE MOUNTAINS

Moduł 7 już trwa! A ja bardzo nieśmiało zaglądam tam, niepewnie czytam tekst, niewprawnie szukam słówek... Brnę! Nie ma się co dziwić, przede mną the mountains! I choć piękno ich zachwyca, przyjazne nie są! Te góry nazywają się Język angielski i jest ich całe pasmo! Wydaję się sama sobie śmieszna... stękam na jednej z pomniejszych górek... co ja mówię! To tylko mały kamyk na drodze, o który się potknęłam! A jakie larum!

Byłam tam! Yesterday! Yes, I was! Żyję, choć nie zdobyłam żadnego szczytu. Jak zawsze zaczęłam od "nauki poprzez wklepywanie". Po takim zabiegu czytanie z lekkim zrozumieniem - idzie mi lepiej. Niestety góra okazała się za wysoka. Było późno. Wróciłam z pracy, za oknem czarne niebo i biel śniegu. Spontanicznie wpisałam adres, hasło. Wzięłam się za wspinaczkę.
Może byłam mało przygotowana?
Może za rzadko wchodzę na te góry i górki?
Może powinnam codziennie choć na chwilę założyć shoes i iść dla wprawy, dla utrzymania fitness?  
The mountain miała ponad 150 słówek, wysoka! Brnęłam i szło nawet nieźle, ale przed setką zaczęłam wysiadać. Czułam jak brakuje mi paliwa, jak słówka z kartki się kończą, a w głowie jakieś dziwne echo... Czas nie dał się ubłagać! Zegar dawał mi znaki, że nie dojdę do szczytu 150 słówek przed północą! A w górach przecież niebezpiecznie!
Zrezygnowałam! Nie z radością, z bólem! Nacisnęłam tylko "Sprawdź wyniki" i już wiedziałam, że 60% to mało, że mnie nie satysfakcjonuje, że... nadejdzie dzień, kiedy będę chciała wejść na tę górę 150 słówek jeszcze raz. Choć to zajęcie żmudne i nudne. Wolałabym zaliczyć 3 góry po 50 słówek, niż jedną tak dużą. Bo kiedy sił brakuje, perspektywa zaczynania wszystkiego od nowa ciąży... jak kamień Syzyfowi.