poniedziałek, 10 grudnia 2012

PURPOSE

Zebrałam się w sobie i oto jestem! Nie na szczycie wszystkich szczytów. Jestem sobie na małej górce, przede mną polana :) Tutaj odpocznę!
Zdobyłam dwa szczyty wysokości 150 słówek.
Bardzo mi się podobało ćwiczenie, w którym dobierało się parami słowa o przeciwnym znaczeniu! Super!!!
Przy tłumaczeniach zdań, jeśli choć kawałek udało mi się zrobić tak jak w odpowiedzi - to już dumna byłam! To znaczy, że obrałam dobry kierunek, że coś w głowie się żarzyło, mały błysk nadziei! I zgasł. Muszę pomyśleć jak go częściej zapalać i ... na dłużej! Zwłaszcza w zadaniach czysto-gramatycznych.
Ogarnęłam teren. Na deser zostawiłam sobie ostatnie zadanie z tłumaczeniem zdań. MNIAM :)
To już nie dziś!
Ale czy rozwiązane zadania to już tytułowy PURPOSE?
Wiadomo, że nie! To wszystko jest w szkicowym zarysie, ziarno zasiane, na którego plony będzie trzeba poczekać sporo czasu! O ile nie przepadnie gdzieś na skalistym podłożu! Zadbać o ziarno muszę!

At present uważam, że znajomość języka angielskiego to byłaby for me - benefit! Always tak uważałam! Powinnam collect kolejne words w umyśle, który zrobi się wtedy comprehensive! Czasem wystarczy małe association, żeby zapamiętać nowe słowo. A kondycja tak czasem jest different. Chciałoby się jednym kliknięciem po prostu download na własny dysk mózgowy i już! A tak, wciąż na początku drogi...

6 komentarzy:

  1. Dorzucam garść refleksji. Nowa grupa wybrana a ja przypominam sobie miesiące spędzone z Państwem (od pierwszego logowania):) I tak sobie myślę, że stworzony przez nas kurs ma bardzo „ludzką twarz”. Organizatorzy nie są anonimowi, uczestnicy (niektórzy) również. Od wczoraj staram się „zaprzyjaźnić” z pewnym e-learningowym kursem specjalistycznym. Baaaardzo poważnym. Brrrr, wieje chłodem z każdej strony, autorzy niewidzialni (firmuje to instytucja), bure kolory, martwe fora dyskusyjne, a i literówek dostatek. Quizy nader skromne. O grafice nie wspomnę, oprócz nielicznych zrzutów ekranu nic tam nie ma. I przechodzę do pytania. Czy zwróciła Pani uwagę na zdjęcia do poszczególnych modułów naszego kursu? Na tych zdjęcia są …. No właśnie. To jest odrobina naszej kuchni. Na zdjęciach są nasze koleżanki i koledzy z branży. Użyczyli swojego wizerunku po to, abyście Państwo witając się z kolejnymi modułami zaczynali od uśmiechu. Obecne zdjęcie jest jednym z moich ulubionych, ale dwa kolejne i zaskoczą i rozbawią (nawet bardzo, obiecuję) :) a więc uśmiechajmy się. Jeszcze tylko kilka wzniesień i małych pagórków, światełko w tunelu już widać :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      To na tych zdjęciach są znajomi naszych znajomych, a więc i nasi znajomi!???? Super!!!!!!!!!!!!!!! :)
      Zaraz obejrzę dokładnie jeszcze raz każdą fotkę!
      Myślałam, że to robione na zamówienie lub kupione! Ale fajnie, że użyczyli swojego wizerunku!
      Zatem czekam na następne! :)
      Co do światełka w tunelu to... szczerze powiem, nie kończyłabym jeszcze tego kursu! Jeszcze chciałabym poćwiczyć, poczytać, popisać BLOGA :)
      Owszem, wszystko to mogę robić nawet kiedy kurs się skończy, ale... to jednak jest motywacja! I żywy człowiek z drugiej strony!!!!!!!
      A tak?
      Pustka jakaś....
      Fajnie byłoby nawiązać kontakty z anglojęzycznymi bibliotekarzami w innych krajach :) można by pogadać nie tylko o książkach, księgozbiorach ale o zwykłym życiu....
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za taki obfity wpis :)

      Usuń
  2. Zaskoczyła mnie informacja, że na zdjęciach przy każdym module są osoby "stąd". Sądziłam, że "wygrzebaliście" je Państwo gdzieś w sieci. Podziwiałam ich świetny dobór do tematyki, choć przyznam że "Communication" wprawił mnie w małą konsternację. Widać, że panie się komunikują, lecz sądząc po strojach, chyba nie w temacie "biblioteka". Z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że rozmowy w bibliotece na życiowe tematy mają terapeutyczną moc. Pod tym względem bibliotekarz może stąnć w jednym szeregu z księdzem czy barmanem. Zdjęcia dowodzą zaangażowania w ten kurs ze strony organizatorów i niewątpliwie ocieplają każdy moduł, zachęcają do nauki.
    Co do nauki (moduł 7),na razie się nie wypowiadam. Po prostu "druknęłam" i tyle. Mimo wcześniejszych deklaracji o zapale do pracy, będę pewnie robiła go w pośpiechu. Już raz mi się to zdarzyło, myślałam że się nie powtórzy, ale cóż czasami życie się tak układa.
    Kontakt z anglojęzycznymi bibliotekarzami w dobie internetu jest jak najbardziej możliwy, z pewnością "bezcenny" (bez względu na to, czy ma się kartę MasterCard, czy nie - jak chce reklama). Pomysł godny podziwu. Jednak dla mnie osobiście to czysty Matrix. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówicie, że czynnik ludzki jest ważny? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo! Odważę się rzucić tutaj hasło, że ... najważniejszy jest czynnik ludzki! :)
    Eh, gdyby tak osiągnąć płynność językową, nie wahałabym się jej użyć - nawiązywanie kontaktu z innymi ludźmi - z całego naszego globu! It's my dream!

    OdpowiedzUsuń
  5. To pytanie - prowokacja! Oczywiście "czynnik ludzki jest ważny"! Dziś dzięki Internetowi komunikacja nabiera zupełnie innej dynamiki. Praktycznie nie zna granic. Dodatkowo, jeżeli się zna język angielski, świat stoi otworem. Świadczy o tym choćby popularność serwisów społecznościowych. Ale czy jakość tej komunikacji jest "ludzka"? Napisać można wszystko, ale pewnych rzeczy dowiemy się tylko w bezpośrednim kontakcie. Myślę, że chodzi tu raczej o "czynnik ludzki" w rzeczywistości bibliotekarskiej. Mam pewne doświadczenie związane z pracą w bibliotece publicznej (filia dla dorosłych). Wizyta w bibliotece to nie była tylko wymiana książek. Rozmowa z bibliotekarzem była równie ważna. Inne oczekiwania ma student w bibliotece uczelnianej (obecnie w takiej pracuję, chociaż nie mam bezpośredniej styczności z użytkownikami). Przychodzi po konkretne informacje, ma często ściśle sprecyzowane oczekiwania. Ale "ludzka" pomoc jest ciągle oczekiwana. Niby wszystko jest napisane, objaśnione ... . Często to oczekiwanie pomocy, jest w bibliotece uczelnianej odbierane, jako brak samodzielności studenta- najlepiej podać mu książkę do rączki. Ale gdy potraktuje się to oczekiwanie poważnie, student na pewno wróci, z czasem stanie się samodzielny (takie jest założenie).
    Owszem płynność językowa jest jak najbardziej wskazana. Mamy coraz więcej zagranicznych studentów. Do nawiązania kontaktu w angielskim (i to bardzo ludzkiego)Internet okazuje się zbyteczny. Długie to, sorry, ale tak widzę "czynnik ludzki". Na koniec dodam jeszcze- czy mamy na myśli "czynnik ludzki", czy "płynność językową", kluczem zawsze jest życzliwość. Ona pozwala być bardziej ludzkimi i pomaga, gdy płynność szwankuje. Nie będę już więcej pisać, chcę być życzliwa i nie wystawiać Waszej cierpliwości na próbę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń