środa, 28 listopada 2012

QUESTIONS

Jak ja się cieszę z pytań, które padły...
To tak, jakby ktoś czytał w moich myślach i wyartykułował je, zanim zrobiłam to ja. Uczestniczka naszego kursu Wioletta zapytała o zdanie, które było w ćwiczeniu utrwalającym gramatykę. Przyznam się szczerze, jak zobaczyłam polską nazwę "Zdania względnie definiujące" to się przeraziłam. Potem czytając opis stwierdziłam, że nie jest źle - trochę rozumiem :) Tylko te wielorakie możliwości otwierały zbyt szeroko drzwi gramatycznych niuansów.
Umówiłam się z Malwiną, żeby popracować nad kursem, na cztery ręce, dwa komputery i dwie głowy! Bo co dwie głowy... to nie jedna! Poddałyśmy się przy ostatnim zdaniu: This is the reason _____ he failed the test.  Przymierzałyśmy najpierw to co pasować powinno, mogłoby, aż w końcu inne małe słóweczka! Nothing! Dałyśmy spokój, bo procent wykonania zadania mocno się obniżał, a i motywacja spadała. A dziś czytam sobie maile z wczoraj i proszę Wioletta pyta właśnie o to zdanie! Super! Thank you, Wioletta!
Następny mail był od p. Aldony - prowadzącej, która podpowiada, aby spróbować ze słówkiem WHY. Nie wpadłyśmy na to. Kartki z wydrukowanymi tekstami gramatycznymi przysłoniły mi myślenie. Tylko w nich szukałam odpowiedzi, zamiast ... w głowie :)
Wciąż się łapię na bezmyślności w nauce języka angielskiego, a i w życiu się zdarza...

Potem Aurelia pisała o problemie z zaliczeniem ćwiczenia. Też to miałam. Zmotywowana mocno przysiadłam w sobotę, żeby poćwiczyć słownictwo. Zawsze to robię przed czytaniem tekstu. Wtedy słowa wydają mi się lekko znajome, nawet jeśli nie pamiętam znaczenia! I komputer przy pierwszym ćwiczeniu HotPotatos odmówił mi współpracy. Ja - mozolnie jak mrówka, wszystko pięknie wpisałam, nacisnęłam "Sprawdź odpowiedzi" i strona się ładowała, ładowała, ładowała (loading) i nic.... Nothing! Próbowałam w Explorerze i w Firefoxie. Nothing! Inne ćwiczenia poszły, a to pierwsze za nic nie chciało. Może to taki psikus ze strony komputera, żebym powtarzała kilka razy te ważne wyrazy? :)
Zrobiłam inne, a to odłożyłam na później. Zrobiłam na innym komputerze po prostu! I już!  A Aurelia dostała maila od p. Mateusza, żeby za przykładem moim, rozwiązała zadanie, a więc i problem - na innym komputerze. Ho, ho, ho! Ja jako przykład :) Dumna jestem z mojego rozwiązania, jakże prostego!

Napiszcie jak Wam idzie? Też jestem ciekawa Waszych wrażeń, problemów, podejść pod górkę, a może ktoś ma z górki? Chwalcie się! Żalcie się! Razem raźniej!

5 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że padają pytania. Dzięki nim możemy wiele rzeczy poprawić a nawet … naprawić. Ich uwzględnienie niewątpliwie podniesie jakość kursu.
    Wykonujecie Państwo pracę dla przyszłych pokoleń bibliotekarzy (następna grupa już czeka i biedzi się z testem kwalifikacyjnym.)
    Mam nadzieję, że czujecie się Państwo na platformie dobrze, doinformowani i … „zaopiekowani”:)My jesteśmy zalogowani prawie całodobowi więc reagujemy w czasie rzeczywistym (lub prawie). Mam nadzieję, że widać jak bardzo się staramy, chociaż jesteśmy w cieniu. „Pozostajemy w cieniu, ale ….” Pracujemy na Wasz sukces :) Od strony organizatora rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Może pokażemy co działo się na backstage’u na koniec kursu, dokumentacja jest. Ciekawi?? :)


    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, na platformie czuję się dobrze, doinformowana i pod opieką :) Eh, z tym sukcesem mimo wszystko trzeba jeszcze poczekać :) W sumie nie sukces w życiu najważniejszy :)
    Koniecznie chcę zobaczyć tę dokumentację! Bardzo!!! :)
    Pozdrawiam i dziękuję za wpis !
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Forma e-kursu ma wiele zalet. Pracuje się w dogodnym czasie, choć w ustalonych ramach. Ale nie ma się szerszego oglądu sprawy. Bardzo fajnie byłoby zobaczyć, jak to wyglądało z drugiej strony. Ile czasu i energii musiało kosztować. Ale też jak nas- uczestników, oceniają sami organizatorzy. Z czym nie radziliśmy sobie, a co było łatwe. Dla nas też to będzie pouczające. Piszę w czasie przeszłym, bo mam na myśli już zakończenie kursu. Wiadomość o "Zasadach zaliczenia..." przypomniała mi, że ten koniec już się zbliża. Wszystko, co dobre kiedyś się musi skończyć. Niby w Internecie roi się od materiałów o bibliotece i wszystkim, co się z nią wiąże. Ale miło jest, gdy ma się "podane na tacy", ciekawie i przystępnie. Wystarczy tylko sobie wydrukować, a plików dźwiękowych słuchać do woli(tzn. aż zacznie się słyszeć choć małą część podanych słówek). Tak więc przyłączam się do Ali i czekam na realizację propozycji p. Aldony. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością zaglądam na bloga, posty i ilustracje do nich są naprawdę trafione:). Swoją drogę rzeczywiście przekroczyliśmy "półmetek". Dobrze, że żarty na blogu rozładowują emocje związane z testem końcowym. A tych pewnie będzie niemało:). Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę tak jak czuję! Wszystkie zdjęcia lub rysunki - są mojego autorstwa, tak jak i akwarele oraz dekoracja biblioteki - Mały Książę :) Pozdrawiam i dziękuję za wpis! Tak smutno jak piszę, a na dole aż razi słowo "0 komentarzy"
      :)

      Usuń